9 złoto na koncie Stali, wielka radość w Gorzowie!
Dopiero po 15. wyścigu Stal mogła w pełni cieszyć się zwycięstwem w dwumeczu finałowym i zdobyciem dziewiątego tytułu Drużynowego Mistrza Polski. Emocjonujące zawody i ponad 16 tys. kibiców na stadionie im. Edwarda Jancarza stworzyły niesamowitą atmosferę.
Przed spotkaniem Stal Gorzów miała powody do obaw, bowiem 8-punktowa zaliczka Torunia przed rewanżem była spora, a toruńskie Anioły nie zamierzały oddać jej bez walki. Już przed spotkaniem Jarosław Gajewski skorzystał z prawa zaproszenia komisarza toru do nadzorowania przygotowań nawierzchni do finałowego meczu w Gorzowie. Już od pierwszego meczu bowiem strona toruńska sugerowała, jakoby Stal miała próbować wygrać spotkanie w przedbiegach, źle przygotowując tor na stadionie im. Edwarda Jancarza.
Czy interwencje komisarza dały efekty, czy to Stal miała problem z wyjściami spod taśmy z innego powodu – pierwsze sześć biegów to pięć indywidualnych zwycięstw gości i zaledwie jedno Stali – Bartka Zmarzlika, za którego plecami w biegu młodzieżowym przyjechał Adrian Cyfer. Taki bilans nie wróżył nic szczególnie dobrego dla gorzowian, a wynik sprzed paru miesięcy, gdzie Stal pokonała u siebie Get Well różnicą 34 punktów, należy już do historii i nie ma co liczyć na powtórkę.
Na szczęście dla Stali, w biegu nr 7 wspaniałą robotę wykonali gorzowscy Duńczycy – Niels Kristian Iversen wyskoczył spod taśmy i pognał po 3 punkty, a po pasjonującej walce i błędzie Vaculika, za plecami gorzowskiego lidera przyjechał niemrawo dotąd jeżdżący Michael Jepsen Jensen. Ta para dała żółto-niebieskim znak do ataku i od tej pory gospodarze sukcesywnie powiększali przewagę. To jednak nie znaczy, że goście poddali się – wręcz przeciwnie trzy biegi później, w wyścigu 10., przywieźli parę Pawlicki-Zagar za plecami, a mimo szybkiej odpowiedzi Jensena i Kasprzaka, w biegu 13. ponownie nie dali szans gorzowianom ze startu i nie oddali prowadzenia do końca wyścigu. Taki obrót sprawy oznaczał, że o mistrzostwie zadecydują dwie ostatnie gonitwy wieczoru.
Szkoleniowiec Stali do boju w 14. wyścigu posłał parę Iversen-Zmarzlik. Pomimo delikatnie przegranego startu, młodzieżowiec gorzowian przyciął do krawężnika i poradził sobie z walecznym Gregiem Hancockiem. Chwilę zawahania miał zaś Niels Kristian Iversen, który po błędzie znalazł się na moment za plecami Pawła Przedpełskiego, jednak szybko odbił pozycję i Stal brakowało już tylko punktu do pełnej radości i zdobycia 9. tytułu mistrza Polski.
W ostatnim wyścigu wieczoru swoją najlepszą stronę pokazał jednak Krzysztof Kasprzak, który nieźle wyszedł ze startu i zdobył 2 pozycję, jednak to nie wystarczyło reprezentantowi Stali, który dość sprawnym manewrem oszukał Martina Vaculika i wyszedł na prowadzenie. Stal przez chwilę prowadziła nawet 4:2, jednak Jensen stracił pozycję na rzecz Chrisa Holdera i ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 51:39.
Tak emocjonujący mecz był godny finału najlepszej ligi świata, a ogrom radości miejscowych po jego zakończeniu nikogo nie zdziwił. Stal Gorzów po raz dziewiąty w historii sięgnęła po najwyższe trofeum w Drużynowych Mistrzostwach Polski.
Pobrane z stalgorzow.pl.